Jeżdżą za szybko, głównie chodnikami i często przez pasy. Wielu rowerzystów tak samo jak na samochody nie zwraca uwagi na pieszych. – Raz na Wyszyńskiego starsza pani dzwoniła na mnie kiedy szłam częścią drogi przeznaczoną dla pieszych, choć obok miała część dla rowerów – przyznaje Marta.
Sezon rowerowy w pełni i bardzo dobrze, bo jazda rowerem, jak każdy wysiłek pozytywnie wpływa na nasze ciało i umysł. Gorzej jest, gdy jeździmy niezgodnie z przepisami.
– Niestety wiele osób na terenie miasta zapomina o tym, że rowerem nie wolno jeździć po chodniku – przyznaje Jerzy Długosz, oficer prasowy siedleckiej policji. – Szczególnie ignorują to ludzie młodzi, którzy traktują chodniki jak pas ruchu i jeżdżą po nich szybko, stwarzając zagrożenie dla pieszych – dodaje.
Jednym z miejsc, na którym rowerzyści nagminnie w ten sposób łamią przepisy jest, zdaniem Długosza ul. 3 Maja.
– Chodzi o okolice siedziby Siedleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Po drugiej stronie w całym ciągu ulicy mamy ścieżkę rowerową, ale widzimy, że rowerzyści z niej nie korzystają i przy samym budynku SSM jadą chodnikiem, który nie wiem czy ma metr szerokości – przyznaje.
Nie lepiej jest pod wiaduktem garwolińskim.
– Często tamtędy przechodzę i powiem szczerze, może kilka razy widziałam jak ktoś prowadził tam rower i kilka razy widziałam rowerzystów jadących ulicą. Na moje oko osiemdziesiąt procent jeździ chodnikiem – mówi Marta.
– Raz na Wyszyńskiego starsza pani dzwoniła na mnie, kiedy szłam częścią drogi przeznaczoną dla pieszych, choć obok miała część dla rowerów.
– Powiem szczerze, że jeżdżę chodnikami tam gdzie nie ma drogi dla rowerów, bo boję się jechać ulicą – przyznaje Maria. – Przede wszystkim dlatego, że nie mam zaufania do kierowców samochodów i widzę w jakim stanie są siedleckie ulice. Staram się jednak nie przeszkadzać pieszym.
Ze statystyk siedleckiej policji wynika, że w sezonie letnim średnio raz na tydzień dochodzi do zdarzenia drogowego z udziałem rowerzystów. Ostatni przykład – poniedziałek przy szkole podstawowej nr 7.
– Według wstępnych ustaleń najprawdopodobniej będzie to współwina, choć kierująca samochodem wykonując manewr skrętu potrąciła na zielonym świetle 13-letnią rowerzystkę. Dlaczego? Bo dziewczynka wjechała na pasy rowerem, a powinna zejść i przeprowadzić swój jednoślad – tłumaczy oficer prasowy.
Policja przypomina, że pieszy, rowerzysta i motorowerzysta zaliczają się do niechronionych uczestników ruchu, czyli osób, których podczas ewentualnego wypadku nie chroni karoseria, więc ich obrażenia mogą być większe.
Z Prawa o ruchu drogowym
Kierujący rowerem jest obowiązany korzystać z drogi dla rowerów lub pasa ruchu dla rowerów, jeśli są one wyznaczone dla kierunku, w którym się porusza lub zamierza skręcić. Kierujący rowerem, korzystając z drogi dla rowerów i pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.
Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy:
1) opiekuje się on osobą w wieku do lat 10 kierującą rowerem;
2) szerokość chodnika wzdłuż drogi, po której ruch pojazdów jest dozwolony z prędkością większą niż 50 km/h, wynosi co najmniej 2 m i brakuje wydzielonej drogi dla rowerów oraz pasa ruchu dla rowerów;
3) warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła), z zastrzeżeniem ust. 6.
Kierujący rowerem, korzystając z chodnika lub drogi dla pieszych, jest obowiązany jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.
Mało tego. Są ulice jak Hłaski, Pescantina przy których są ścieżki rowerowe, a nagminnie rowerzyści jadą ulicą. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia.
Co do pisanego przypadku potrącenia rowerzysty na przejściu dla pieszych, to wina ewidentna rowerzysty. Ma obowiązek przeprowadzić rower, koniec i kropka. Dynamika wjeżdżającego roweru na pasy jest zbyt duża, aby kierowca samochodu był w stanie zareagować. Pieszy nie wchodzi i nie dochodzi do przejścia dla pieszych tak szybko jak jadący rower.
To jest identyczna sytuacja jak z motocyklistami. Ostatnio opisywany przypadek wypadku motocykla z samochodem w Mościbrodach. Motocyklista wyprzedzał na podwójnej ciągłej, a samochód skręcał w lewo. Dla kierowcy auta motocyklista w lusterku nie był widoczny. Motocyklista ma zakaz wyprzedzania na skrzyżowaniu, a pewnie będzie tak, że winą obarczą samochodziarza. Skandal! A motocykliści jeszcze pie…. "patrz w lusterka, sprawdź dwa razy". Sam sobie sprawdzaj, najpierw zwolnijcie, jeździjcie z przepisami, a dopiero później wymagajcie tego od innych!
Niestety motocyklista musi na…….ć 120/h nawet jak ograniczenie do 70. Przecież żaden nie będzie ci wolniej jeździł
kiedyś mieszkałem w okolicach Pescantiny. I starałem się korzystać ze ścieżki, ale wiem dlaczego ludzie mogą nie chcieć z niej korzystać. Wjazd na nią i zjazd są dosyć wysokie, plus na trasie jak przecina się dojazdy do bloków to również nie są one (nie wszystkie) na wysokości trasy, tylko trzeba albo podrzucać koło – albo w przypadku starszych osób zsiadać z roweru.
ja staram się zawsze korzystać ze ścieżek rowerowych, ale ponieważ mam szosowe opony, a nie górskie (większe opory toczenia) już któryś raz z rzędu prostuję i wymieniam felgi. Przy tak wysokich krawężnikach na ścieżkach szosówki się nie sprawdzają. Musisz mieć górskie i to napompowane na maxa.
Oczywiście wszystko to wina rowerzystów. Kierowca jest panem ulicy i może wszystko, a rowerzysta mu przeszkadza. I jak tu jeździć ulicą?
A co do pieszych to oni też nie są bez winy. Tam gdzie są ścieżki rowerowe to piesi idą nie chodnikiem, ale ścieżką. A ścieżek rowerowych jest w tym mieście jak na lekarstwo, a nawet jak są to trzeba najpierw do nich dojechać. Jest owszem długa i dobra ścieżka rowerowa na ul. Kaczorowskiego/Kaczyńskiego, ale dostać się na nią od strony wiaduktu jest problemem.
Wystarczy odrobina uprzejmości, ze strony kierowców, rowerzystów i pieszych i wszyscy mogą żyć w zgodzie, a nie uważać się za panów chodnika/ulicy.
Na całym świecie ścieżki rowerowe mają oznakowanie poziome, a nie pionowe bo rowerzysta i pieszy nie patrzą do góry. W Siedlcach jest inaczej. W Europie pieszy idący ścieżką rowerową jest przeganiany słownie i dzwonkami. Jeżeli jest taka sytuacja to przeważnie tak chodzą Polacy. Policja nie zwraca uwagi na jeżdżenie rowerem po pasach dla pieszych, a to jest bardzo niebezpieczne, bo rowerzysta wjeżdża bardzo szybko. Gdzie jest ścieżka dla rowerów, nie wolno jechać ulicą i to jest też zadanie dla policji i straży miejskiej.
Ścieżki rowerowe w mieście miały mieć jednakowy kolor nawierzchni. Tymczasem jak jest każdy wie – raz ścieżka jest szara, raz czerwona. Już tak jest że odruchowo jedzie się po jednym kolorze a nie patrzy na znaki które gdzieś tam w górze…
Dwie uwagi – jakim trzeba być ignorantem żeby zlecić budowę DDR z frezowanej kostki betonowej????? Niech ten który to zatwierdził sam po tym jeździ. Druga dotyczy ul. Popiełuszki na odcinku od akademików do ronda przy cmentarzu – po stronie od UPH NIE MA chodnika – to co jest to jest w całości DDR. Chodnik jest po drugiej stronie. Trzeba więcej znaków poziomych bo ta DDR ma tylko 2 m piesi nie powinni po tam być – a często są i są zdziwieni że ktoś jedzie i na nich dzwoni.
Dyskusja na siedleckich stronach internetowych o zachowaniu się osób jeżdżących na rowerach trwa już bardzo długo. Można by powiedzieć, że już akademicy doszliby do jakiś sensownych wniosków. A przecież sprawa jest prosta, wymaga tylko powzięcia elementarnych działań przez wszystkich. A więc kierujących rowerami, samochodami, pieszych i władz miasta. Przecież są przepisy, które dokładnie regulują te zagadnienia. Trzeba tylko to wszystko egzekwować. Są przecież odpowiednie służby, policja, straż miejska i to one powinny wykazać się działaniami, skutecznymi działaniami. Nie trzeba wielce się wysilać. Bowiem wystarczy przejść się po wiadukcie na ul. Warszawskiej, pod mostem Garwolińskim i innych ulicach. Poza tym i poszczególni obywatele też powinni zwracać uwagę na sytuacje wnoszące zagrożenie. W więc do pracy.
Skoro tak to powiedz jakim autem jeździsz to obiecuję ci zer będę
Też mi się zdarza jeździć rowerem po chodniku, ale wiem wtedy, że to ja jestem na nim intruzem. Jazdy ulicą się boję, bo a to kałuża, która dobrze byłoby ominąć a nie ma jak, bo auto za plecami. A to kratka ściekowa, w którą strach wjechać, a lepiej ją omijać. A to przeszkadza się kierowcom (oczywiście są wyjątki). Jak będę tak omijała te przeszkody albo dziury przy chodniku, to raczej nie dojadę za daleko. Wpadnę pod samochód.
Strach nie jest argumentem za łamaniem przepisów. Jeżeli boisz się jeździć ulicą, zgodnie z przepisami, to po prostu nie jeździj.
a ja też jeżdzę rowerem szosowym i niestety jeżdżę po asfalcie nawet jak jest ścieżka rowerowa. nie da się jechać takim rowerem po takiej nawierzchni. wszędzie na zachodzie ścieżki są asfaltowane i tak powinno być ale u nas taniej jak zwykle nie znaczy lepiej. niestety taka prawda. scieżki muszą stanowić jakąś całość a nie kilkaset metrów ścieżka a poźniej koniec i na drogę i znowu…. a nie mozna na Piłsudskiego tak jak w Mińsku Mazowieckim wytyczyc pasem białym na asfalcie 1 metra dla rowerów>??? i tak jest jeden pas a pamietam czasy jak Piłsudskiego była dwupasmówką dla samochodów 🙂
W Siedlcach pieszy w ogóle się nie liczy. Na trotuarach parkowane są samochody, niezgodnie z przepisami, m.in. na Kochanowskiego, zostawiając 1/2 m na przejście i tym przejściem jeżdżą rowerzyści. Na 11 Listopada kobieta wjechała na mnie na chodniku. Nawet nie przeprosiła. Na ul. Osiedlowej po jednej stronie są parkowane samochody ( przy 2-ch przedszkolach), kolorową kostką jest wyodrębniony chodnik, a przejeżdżające samochody jadą po nim, zmuszając pieszych do uciekania na trawnik. Na to wszystko przygląda się Straż Miejska całkowicie bez reakcji. Za co my im płacimy? Takiego bałaganu komunikacyjnego jak w Siedlcach jeszcze nie spotkałam, a dużo jeżdżę po Polsce. Może ktoś na to zareaguje.
Niestety sytuacja bardzo często bywa odwrotna. Wzdłuż ul Piłsudskiego gdzie nie ma żadnej ścieżki rowerowej a rowerzyści jada zgodnie z przepisami po jezdni to niestety kierowcom się to nie podoba i specjalnie trąbią na rowerzystów udowadniając tylko swoją nienawiść do tego typu pojazdów. Ale to niestety wszystko spowodowane jest tym że w obecnych czasach na jedną rodzinę przypada ok 5 samochodów i każdy jedzie swoim. I dziwić się że taki ruch uliczny jakby ciężko było przesiąść się na rower to i dla zdrowia dobre by było. Ale oczywiście to nie na miarę współczesnego, żenująco tępego społeczeństwa i kultury "wieśmackiej".
Niestety bardzo często bywa zupełnie odwrotnie. Na niektórych ulicach miasta nie ma w ogóle ścieżek wyznaczonych dla rowerów. Wtedy rowerzyści jeżdżą po jezdni, gdyż nie ma innego wyjścia. Smutne i żenujące jest niestety to, że rowerzyści pomimo iż jeżdżą zgodnie z przepisami to kierowcy non-stop trąbią na rowerzystów i robią to złośliwie aby im dokuczyć, dlatego że niby blokują ruch, a tak na prawdę wystarczy niekiedy ich wyminąć. Takimi ulicami są właśnie ul. Piłsudskiego, Płaskiego, Kilińskiego, Sienkiewicza, a nawet Świrskiego i Czerwonego Krzyża. Teoretycznie rowerzystę na jezdni obowiązują te same przepisy co kierowców. Niestety problem polega na tym, że na jedną rodzinę przypada ok 5 samochodów przy czym każdy porusza się swoim samochodem i nie ma co się dziwić, że natężenie ruchu ulicznego woła o pomstę do nieba. Bo ciężko przesiąść się na rower i zadbać o własne zdrowie i czyste środowisko, które powinno należeć do naszego wspólnego interesu. Niestety, to jednak nie jest na miarę współczesnego, żenującego i "wieśmackiego" społeczeństwa. Bo przecież przeciętny "wieśmak" to musi po głównej ulicy miasta zapitalać 100/h. A największą zarazą są gimbusy na skuterach lub co gorsza quadach. Dać 14-letniemu gimbusowi skuter, którym po mieście napitala 80/h i tylko patrzeć, aż spowoduje wypadek. To wręcz skandal. Przykro mi, że rowerzyści we współczesnym świecie nie są szanowani przez innych uczestników ruchu drogowego, kiedy to zwykły gimbus na skuterze, mający pustkę w głowie uważany jest za "ho-ho" nie wiadomo jak ważnego arystokratę.
Najgorsze miejsce to wiadukt warszawski. Nie da się tamtędy w ogóle przejść. Co chwilę trzeba robić uniki przed pędzącymi rowerami. Może jedna na 10 osób jedzie normalnie ulicą, cała reszta zasuwa chodnikami, które przecież są tam wąskie.
Drugie miejsce to Składowa na wysokości PKP Energetyka. Znajduje się tam ścieżka rowerowa, ale wszyscy mają to gdzieś i jeżdżą drugą stroną – po chodniku. Jak w przypadku wiaduktu na warszawskiej – chodnik jest tam wąski. I za każdym razem, kiedy tamtędy idę musi jechać kilka rowerów.
Sugeruję postawić w tych miejscach strażników miejskich na kilka dni. Zarobiliby sporo na mandatach, co może nalałoby trochę oleju do głowy tym ludziom.
Spróbuj przejechać rowerem przez wiadukt warszawski. Nie da się tamtędy przejechać. Ulica jest wąska i ponadto asfalt przy krawędzi jest pofałdowany. Stanowi to ogromne zagrożenie dla rowerzystów.
Sugerujesz by postawić tam strażników miejskich. Za Twój pomysł na pewno podziękowali by Ci kierowcy aut. Rowerzyści zaczęli by jeździć ulicą a strażnicy egzekwowali by
artykuł 24. ust. 2. ustawy PoRD: (Kierujący pojazdem jest obowiązany przy wyprzedzaniu zachować szczególną ostrożność, a zwłaszcza bezpieczny odstęp od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu. W razie wyprzedzania roweru, wózka rowerowego, motoroweru, motocykla lub kolumny pieszych odstęp ten nie może być mniejszy niż 1 m.). Jest to na tym wiadukcie praktycznie niewykonalne. Auta z braku możliwości wyprzedzania jechały by za rowerzystami i tworzyły by się tam korki. Brawo za pomysł!
Wszystkim którzy uważają że rowerzyści są. " fe" polecam jazdę ścieżką ul Brzeskiej.Jana Pawła a ponadto można. zostać poczęstowanym epitetami jak się. zwróci uwagę o nie blokowanie ścieżki.Chociaż da się zauważyć że część kierowców poważnie traktuje rowerzystów.A tak mili mli mamy takich rowerzystów jak i kierowców
Byłam ostatnio u naszych zachodnich sąsiadów, w Berlinie. Nie widziałam ulicy, na której by nie było ścieżki rowerowej!!!!! Są specjalnie wydzielone pasy, kosztem chodnika lub jezdni. Mnóstwo rowerzystów! Podczas 2 dniowego pobytu, poruszałam się po mieście samochodem, nie zdarzyło się bym stała w korkach! Może to jest właśnie rozwiązanie dla naszych zatłoczonych i zakorkowanych miast?
Rowerzyści na chodnikach to plaga w naszym mieście. Niedługo piesi będą musieli chodzić ulicą a nie chodnikiem. Dziś często połowa chodnika jest zastawiona przez samochody, a drugą połową jadą rowerzyści. Apeluję do policji czas z tym skończyć! Należy powrócić do obowiązku posiadania karty rowerowej i wprowadzenia mandatów.
i tak chodzą podczas pielgrzymek i protestów
Chciałem zapytać, może mi ktoś wyjaśni, jaka jest zasada. W którym miejscu powinna być ścieżka rowerowa – bliżej jezdni czy przy jezdni chodnik a ścieżka rowerowa dalej? Myślę, że z punktu widzenia bezpieczeństwa pieszych, przy samej jezdni powinna być ścieżka rowerowa a chodnik bardziej oddalony od samochodów. W przeciwnym wypadku piesi znajdują się pomiędzy pojazdami. Tak jest np. przy ul. Garwolińskiej koło Koscioła pw. św. Teresy. Kto o tym decyduje?
Na Wyszyńskiego ścieżka jest dalej od jezdni i nikomu to nie szkodzi (powinny być zaznaczone przejścia dla pieszych przez ścieżki). Ale na wielu ulicach osiedlowych ścieżki powinny być bliżej ulicy, bo rower może wpaść na samochód wyjeżdżający z posesji lub odwrotnie (zza ogrodzenia nie widać). Oczywiście przy przejeżdżaniu przez drogi być może lepiej byłoby, żeby ścieżki były dalej od ulicy, ale tu rowerzysta ma przynajmniej szansę na logiczne zachowanie bo może zwolnić przed drogą. Ale najzabawniejsze jest to, że i tak piesi i rowerzyści robią co chcą i nikt nie przestrzega wyznaczonych dróg.
ludzie mają w d przepisy. Jeżdżą jak chcą. A najniebezpieczniej jest jak wskakują z chodnika na przejście dla pieszych. Są groźne sytuacje jak się jedzie samochodem.
W nosie mam przepisy! Jak mam wybierac byc kaleka do konca zycia bo jechalem zgodnie z przepisami czyli ulica, to wybieram drugie czyli jazde po chodniku i miec cale kosci. ROWERZYSTA NIE MA SZANS PRZY POTRACENIU PRZEZ SAMOCHOD! pieszyy natomiast jesli juz na niego wpadnie rowerzysta moze miec co najwyzej siniaka lub obtarcie skory. mam pytanie. Ile jest statystycznie potracen rowerzystow przez samochody, a ile pieszych jest potraconych przez rowerzystow i jaki jest bilans skutkow, ide o zaklad ze wiecej tragedii jest gdy auto potraci kogos na rowerze, wiadomo ze na rowerze nie ma zderzakow. karac sie powinno rowerzystow za jazde po ulicy gdyz oni pozniej sa inwalidami i tym samym obciazaja ZUS i nas podatnikow. samochod ktory truje srodowisko powinien byc na gorszej pozycji prawnej niz rower. to smrodziaz w ktorym siedza leniwe osobniki. spasione typy za kierownica z podwyzszonym cholesterolem. prawo powinno byc takie ze jak auto jest przedmiotem wypadku jest nie tylko kierowca jego karany, ale i sam pojazd jest calkowicie na koszt sprawcy niszczony. prasa zgniata to pudlo w ktorym jest silnik spalinowy i jednego "gada" mniej.
Jutro idę okradać staruszki bo jak mam wybierać chory kręgosłup bo pracuje zgodnie z przepisami to wybieram to pierwsze i mieć zdrowe plecy. Pracownik budowy nie ma szans jak mu przyjdzie dźwigać pustaki cały dzień. Ile jest statystycznie wypadków podczas okradania staruszek?
A kto ci kazał pracować na budowie? To jest tylko i wyłącznie twoja wina. Nie pasuje to zmień pracę.
Kilka krotnie jak byl temat poruszany "piesi.rowerzysci" poruszalam sprawe chodnika pod mostem garwolinskim.Prosze przejsc z wozkiem z dzieckiem i pedzacym w kierunku miasta rowerzysta.To jest wyczym nielada.jeszcze zostalam nazwana tu na forum swieta krowa.
nie badz taki madry panie janie. za kradziez idzie sie do wiezienia. za jazde po chodniku najwyzej mandat.
dlaczego jadący chodnikiem może dostać mandat, ale idący ścieżką rowerową mandatu nie dostanie.