Siedlczanin Paweł Durakiewicz jako pierwszy przebiegł pełny maraton (ponad 42 km) całkowicie boso po lodzie. To jego czwarty ustanowiony rekord Guinnessa. Dokonał tego 14 kwietnia w Norwegii w czasie 4:57:54.
„Warunki były ekstremalne. Bieg po lodzie przypominał chodzenie po szkle. Byłem przygotowany na znacznie lepszy wynik, ale śliski, nierówny lód sprawił, że każdy krok był walką. Już po pierwszych 500 metrach mój umysł zaczął krzyczeć: „Nie da się biec w takich warunkach”. Po 1 km stwierdziłem: „Nie zrobisz tego w czasie poniżej 5 godzin” – a taki był wymagany, by uznano rekord Guinnessa. Zignorowałem go. Po 5 km zaczęły drętwieć mięśnie. Po 8 km ból w biodrach, udach i łydkach był trudny do zniesienia. Po 10 km stopy zaczęły krwawić. Po 12 km chciałem zejść z trasy. Po 15 km umysł zamilkł. Wyłączyłem ból i już wiedziałem, że to zrobię. Po 21 km czułem, że złamię 5 godzin. I tak się stało” (napisał na swoim fb po biegu).
Do tej pory Paweł Durakiewicz ustanowił trzy rekordy Guinnessa:
• najdłuższa bosa podróż – 3410 km,
• najszybszy triatlon olimpijski boso,
• najszybszy półmaraton boso po lodzie.
Bijąc rekordy siedlczanin zbiera fundusze na Fundację Diamond Soul, której jest współzałożycielem. Fundacja zajmuje się promowaniem zdrowego stylu życia i uczeniem młodych jak unikać substancji psychoaktywnych. W jej ramach organizowane są bezpłatne obozy, kampanie, działają domy trzeźwości, gdzie pomaga się osobom uzależnionym od alkoholu, narkotyków i hazardu wrócić do życia. Rocznie ze wsparcia fundacji korzysta łącznie nawet kilkaset osób z Polski.
O Pawle Durakiewiczu SPIN pisał:
Gratulacje! Ale na widok tych stop aż mnie skręca. Jako to musiał być ból